Menu

default_mobilelogo

„Chodzi mi o to, że musisz wyjechać stąd na zawsze. Co? Miałeś rację, rzucając we mnie książką. Zasługiwałem na uderzenie w twarz za to, co robiłem Indianom. Każdy biały człowiek w tym rezerwacie powinien dostać w twarz. Ale powiem ci coś jeszcze. Na to samo zasługują również wszyscy Indianie.

Byłem w szoku. Pan P był jak w amoku.

— Wszyscy już jako dzieci jesteście uczeni tylko tego, jak się poddawać, jak się podporządkowywać. Twój przyjaciel Rowdy już się poddał. To dlatego tak bardzo lubi krzywdzić innych ludzi. Chce, żeby się czuli tak źle jak on sam.

— On mnie nie krzywdzi.

—Nie krzywdzi cię, ponieważ jesteś jedynym dobrym składnikiem jego życia. Z tego jeszcze nie chce zrezygnować. I tylko z tego.

— Pan P złapał mnie za ramiona i przyciągnął tak blisko do siebie, że poczułem na twarzy jego oddech. Śmierdział cebulą, czosnkiem, hamburgerami, wstydem i bólem.

—Wszyscy uczniowie się już poddali — rzeki. — Wszyscy twoi znajomi. Wszystkie łobuzy. I ich matki, i ojcowie także. A przed nimi ich babcie i dziadkowie. Wszyscy zostaliśmy pokonani.

Pan P płakał.

Nie mogłem w to uwierzyć.

Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby trzeźwy dorosły płakał.

— Ale nie ty —mówił. —Ty nie możesz się poddać. Nie poddasz się. Rzuciłeś we mnie tą książką, ponieważ w głębi duszy buntujesz się przeciwko temu.

Nie wiedziałem, o czym pan P mówi. A może nie chciałem wiedzieć?”[1]

 


[1] Sherman A., Absolutnie prawdziwy pamiętnik. Cop. 2016, s. 60-61.