Menu

default_mobilelogo

[rec. książek: Cherezińska E., Harda; Królowa ]

Wyobraź sobie średniowieczną tkaninę przedstawiającą drzewo rodowe Piastów.  Znajdź miejsce, w którym poprzez chrzest korzenie oddzielane są od pnia. Widzisz Mieszka, Dobrawę, Bolesława Chrobrego, Bezpryma i Mieszka IIi i nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego kogo tam brakuje, a uwierz, że brakuje. Te dodatkowe, zapomniane gałęzie z drzewa Piastów postanowiła dobudować za pomocą złotej nici słów polska pisarka — Elżbieta Cherezińska.

O kogo chodzi? O jakie gałęzie? O kobiety, o „wszystkie bezimienne, zapomniane księżniczki piastowskie, mniszki, żony, matki, władczynie, o których historia milczy, które w biogramach dynastii występują opatrzone smutnym N.N"[1] lub nie występują wcale... Tak jak główna bohaterka książek „Harda" i „Królowa"- Świętosława, córka Mieszka i Dobrawy, siostra Bolesława. Ktoś ją kiedyś widział w podręczniku od historii? Nie sądzę, a jeśli mieliście taki sam podręcznik jak ja, to nawet mogę być pewna, że nawet nie było „smutnego N.N."I to jest smutne. Smutne, że pomijają tę osobę, tę kobietę, która na swojej dumnej piastowskiej głowie nosiła cztery korony... Otóż zaraz usłyszę odpowiedź, że w ogóle nie ma pewności, czy ona istniała! Oczywiście, ale za to dokładnie możemy stwierdzić jak przebiegała budowa piramidy Cheopsa (swoją drogą w mało przekonujący, przynajmniej dla mnie sposób), ale nie zbaczajmy z tematu...

[rec. książki Feynmana R. P., Pan raczy żartować, panie Feynman! Przypadki ciekawego człowieka]

Kiedy słyszymy o wielkim naukowcu, a zwłaszcza o nobliście, to przed oczyma kreuje nam się obraz ascetycznego mnicha nauki, który poza swoją wąską dziedziną zainteresowań nie widzi bożego świata[1]. Taka postać wydaje się monolityczna, zamknięta w hermetycznym środowisku ludzi podobnych do siebie i krótko mówiąc, jest blisko granicy szaleństwa. Nie wiem, czy tak opisani naukowcy w ogóle istnieją, ale jestem pewien, że są wśród nich chlubne wyjątki takie jak Richard Feynman. Dowodzi tego między innymi jego autobiografia – „Pan raczy żartować, panie Feynman!”.
Richard Feynman jest postacią niezwykle barwną. Kiedy po raz pierwszy zajrzałem do jego autobiografii, stwierdziłem, że pisarze, którzy tworzą postacie i fabułę od samego początku, są zdecydowanie pozbawieni wyobraźni. To, co może przydarzyć się człowiekowi w jego własnym, realnym życiu, wydaje mi się stokroć ciekawsze od wyimaginowanych fantastycznych historii.
W swojej autobiografii wybitny fizyk opisuje najciekawsze anegdotki ze swojego życia. Począwszy od pożaru jaki zdarzył się w jego domowym „laboratorium”, kiedy był jeszcze małym dzieckiem, poprzez przygody na studiach, aż po historie związane z budową pierwszej na świecie bomby atomowej w projekcie Manhattan. Nie zabrakło również opowiadania o swojej nagrodzie Nobla i problemach z niej wynikających. Choć Feynman przeprowadzał naukowe eksperymenty, gdzie tylko się dało, a jego największą pasją była fizyka, był pomimo tego osobą bardzo ciekawą całej reszty świata. Oprócz fizyki interesowały go między innymi muzyka, rysowanie, halucynacje i ładne kobiety.

[rec. książki Carey'a B., Jak się uczyć]

Ile razy dostałeś złą ocenę ze sprawdzianu? Nie umiałeś czegoś przy odpowiedzi? Nawet jeśli siedziałeś przy podręczniku cały dzień i całą noc, ostro zakuwając? Nie mogłeś przypomnieć sobie czegoś, co jeszcze wczoraj miałeś w małym palcu? Albo miałeś problem z zadaniem matematycznym? Już nawet to wypracowanie na polski szło jak po grudzie… Te czasy się skończyły. Książka Benedicta Careya pokaże ci, co robisz źle i jak powinna wyglądać prawdziwie efektywna nauka.

Chyba od zawsze interesowały mnie sprawy związane z mózgiem, jego możliwościami i funkcjonowaniem. Chciałabym też związać z tym swój przyszły zawód. Szczególne miejsce zajmowała w tym wszystkim tak zwana neuronauka. Nie miałam problemu z uczeniem się, ale zastanawiało mnie na przykład, co sprawia, że niektóre rzeczy łatwo wchodzą mi do głowy, a innym jawią się jako czarna magia, i na odwrót. Dlatego też „Jak się uczyć” od razu przykuło moją uwagę. W końcu „najlepsza, najnowocześniejsza bestsellerowa książka” oraz „trwałe i spektakularne wyniki” – to z okładki – mówią same za siebie, prawda?

Jeśli uznamy mózg za uczącą się maszynę, będziemy musieli przyznać, że to urządzenie dość cudaczne. I najlepiej się spisuje, gdy robimy użytek z jego dziwacznych właściwości.

         Debiutancka książka młodego Brytyjczyka Gavina Extencea „Wszechświat kontra Alex Woods”, to historia niezwykłego nastolatka, którego bliskie spotkanie z wszechświatem nie obyło się bez echa. 

         Głównego bohatera (czyli Alexa lub jeśli ktoś woli Alexandra Morgana Woodsa) poznajemy gdy zostaje zatrzymany przez policję podczas przekraczania granicy angielskiej z niemałą sumą pieniędzy, stu trzynastoma gramami marihuany oraz prochami ludzkimi na siedzeniu pasażera. Następnie poznajemy długi ciąg wydarzeń prowadzących do tego momentu, od momentu gdy dziesięcioletni Alex, a dokładniej jego płat skroniowy, doznał bliskiego zetknięcia z irydem-193 (jednym z dwóch stabilnych izotopów irydu niezwykle rzadko występującym na ziemi), czyli fragmentem planetoidy z kosmosu. Gdy po dwóch tygodniach od tego incydentu budzi się ze śpiączki, jest całkowicie łysy i ma specjalną absorbowalną płytkę w miejscu owego wyżej wspomnianego płata, który tego kosmicznego spotkania nie przetrwał, w przeciwieństwie do Alexa od tej pory absolutnie zafascynowanego zgłębianiem tajników kosmosu. Po pewnym czasie okazało się jednak, że oprócz tej fascynacji meteoryt pozostawił po sobie jeszcze jeden ślad, mianowicie odbywające się co jakiś czas wyładowania elektryczne w mózgu Alexa, zwane fachowo padaczką psychomotoryczną. 

         Tak więc nasz bohater zażywa codziennie garść tabletek (w celu zapanowania nad padaczką), mieszka ze swoją matką tarocistką w maleńkim mieszkanku nad jej sklepem i przez rok nie chodzi do szkoły, co zupełnie nie przeszkadza mu w zdobywaniu wiedzy. Niestety po roku dobrowolnej nauki, musi wrócić na łono przymusowej edukacji państwowej czyli zwyczajnie do szkoły. Do szkoły, która staje się kolejnym czynnikiem utrudniającym życie. Do szkoły, w której przez swoją odmienność nie ma szansy na uzyskanie przyjaciół, a jedyne osoby zwracające na niego uwagę to kilku bezmózgich osiłków zwanych oprawcami.

Ragnarök — wszyscy chwycą za broń; brat powstanie przeciw bratu, syn będzie walczył z ojcem, żona znienawidzi męża. Po tych okropnych walkach nastąpią anomalia pogodowe. Nie będzie lata. Pożary będą palić całą ziemię. Na koniec zaczną walczyć bogowie. Sköll i Hati, straszne wilki, połkną Słońce i Księżyc. Ogromny wąż świata, Jormungand, uwolni się i poobgryza korzenie Yggdrasila, drzewa świata. Thor pokona potwora, lecz sam zginie od jego jadu. Fenrir, ogromny wilk, pożre Odyna. Loki, dowodząc armią olbrzymów, zaatakuje Asgard, siedzibę bogów. Ziemię zaleją wody oceanów, gdy Surtr, niszczyciel, unicestwi wszystkie dziewięć światów. Ocaleje jedynie mężczyzna i kobieta, którzy dadzą początek nowemu pokoleniu ludzi, nowej erze ludzkości. Z popiołów wyłoni się świat bez wojen, zawiści, trosk. Zmartwychwstanie bóg Baldur, symbol piękna, dobra i będzie rządził krainą harmonii i zgody.

Tak przedstawiali wikingowie koniec swojego świata, początek czegoś nowego, czegoś innego — niezrozumiałego, a wydającego się utopią ludzkości.

Akcja „Run" dzieje się pięćset lat po Ragnaröku, ludzkość mieszka w małych miasteczkach nad rzekami, które rozsiane są po całym Świecie Środka. Wiara w dawnych bogów została zakazana. Powstała nowa religia zwana Porządkiem, a wyznawców wiary przodków, Chaosu, nazwano heretykami. Zakazano śnić, bo sny mogą spowodować, że złe duchy pojawią się przy człowieku.

Victor Grigg 'to amerykański herpetolog, poszukujący zagrożonego wyginięciem gatunku żaby — Eleutherodactylus Sanuineus, zwanej potocznie grenuille du sang. Działa na zlecenie Voughana Pattersona, chorego na białaczkę, żyjącego swoją pasją naukowca, który nie znosi ludzi niemówiących o płazach. Podczas wyprawy ekspedycyjnej na Victora czeka wiele niebezpieczeństw, a znalezienie poszukiwanego gatunku żaby, graniczy z cudem. Sytuacja na Haiti wygląda groźnie, miejscowi ludzie nie życzą sobie gości.

„Przybądź, ciemności" to książka Mayry Montero opisująca nie tylko wysiłki herpetologów próbujących ratować ginące gatunki płazów, ale także opowieść o miłości i magii. Podczas wyprawy Victor rozstał się z żoną i miał kilka romansów. W powieści opisane jest wiele rytuałów magicznych np. modlitwa do loas — duchów strzegących gór na Haiti.

Przemijanie to ważny wątek książki. W trakcie pobytu głównego bohatera na zagrożonym terenie, ginie wiele osób np. bracia Victora, Julien i Paul. Ze starości umiera także kochanka amerykańskiego herpetologa Frou-Frou. Zabici zostają zmasakrowani w taki sposób, żeby nikt nie zdołał ich rozpoznać. Nie odstrasza to jednak Victora, na którym ciąży klątwa rychłej śmierci. Przybądź, ciemności to także słowa ducha Geneshy, będącej jedną z kochanek badacza, Victor usłyszał je na pogrzebie Frou — Frou i wiedział, że on też wypowie je przed śmiercią, aby ujrzeć światło. Podczas powrotu z ekspedycji na której odniósł zwycięstwo, złapał jeden okaz jaskrawoczerwonej żaby, Victor i jego towarzysz Thierry giną. Ich ciała i obiekt poszukiwań, nie zostają odnalezione.

Książka Rafała Kosika ma blisko 400 stron, co jest praktycznie jej jedyną zaletą (pod warunkiem, że ktoś lubi czterystustronicowe książki). Już z tylnej okładki wiadomo, że mamy do czynienia z fantastyczną i przezabawną opowieścią o polskich trzynastolatkach. Dalej wypisano całą długą listę rzeczy, które znajdziemy w tej książce, a więc: przyjaźń, zwariowane wynalazki, sztuczna inteligencja, skarby, duchy, roboty i latające talerze. Istna mieszanka wybuchowa, a od siebie do tego dorzucę, że jest tam również Święty Mikołaj ze stadkiem reniferów i praktycznie oswojony dziki miś-albinos. Z tego można wywnioskować, że fantazja autora nie ma żadnych granic ani zahamowań. Co się może kryć pod tak intrygującą okładką?
W książce opisane są fantastyczne przygody trójki prawie super-bohaterów. Felix (z „x” na końcu) jest genialnym konstruktorem robotów (w ślad za ojcem). Jego konstrukcje budzą mój ogromny podziw i uznanie, ponieważ buduje je, nie znając się absolutnie na komputerach, programowaniu czy ogólnie informatyce, co z punktu widzenia mechatroniki uniemożliwia stworzenie precyzyjnie sterowanych urządzeń, a wykorzystanie dobrej komunikacji radiowej na duże odległości z pominięciem oprogramowania to wyważanie otwartych na oścież drzwi. Poza tym karmi swojego psa tic-tacami (kryptoreklama?), a nie daje mu zdrowych ciasteczek od babci (może dla tego, że nie są markowe?)…
Kolejnym super-bohaterem jest Net – genialny informatyk, syn genialnego informatyka, trafnie określony za pomocą jednego zdania, które pojawia się w książce blisko dziesięć razy: w niesamowitym tempie uderzał w klawisze. Net jest autorem genialnego programu – Manfreda. Manfred jest sztuczną inteligencją, która powstała ze skrawka kodu znalezionego w koszu (komputerowym) u taty Neta ‒ Net go wyhodował… Stop! Wyhodował? No tak, programów sztucznej inteligencji się nie pisze, nie kompiluje, tylko hoduje, mój błąd, zapomniałem. Prawdę mówiąc, pochodzenie Manfreda jest niejasne i nie wiadomo, ile pracy w jego napisanie włożył Net. Wiadomo tylko, iż Net go uczył, co by wskazywało, że Manfred był już w pełni gotowy i skompilowany i wystarczyło go tylko odpowiednio „zadomowić” w świecie. W realnym świecie niestety na taki cud musielibyśmy jeszcze długo czekać i na pewno nie stworzyłaby tego jedna osoba, nie dwie, nie trzy, ale cały sztab wybitnych informatyków.

Wołanie kukułki, jest to powieść detektywistyczna autorstwa Roberta Galbraitha. Książka opowiada o prywatnym detektywie, który dostaje zlecenie na odnalezienie mordercy Luli Landry, która była supermodelką. Początkowo Scotland Yard stwierdza samobójstwo, jednak przyrodni brat Lub, John Bristow ma pewność, że policja się pomyliła. Główny bohater, czyli prywatny detektyw Cormoran Strike podejmuje się zadania, mimo że sceptycznie podchodzi do sprawy. Gdyby nie to. że bardzo potrzebuje pieniędzy, pewnie odrzuciłby zlecenie. Strike jest byłym wojskowym, który został ranny w Afganistanie i poznajemy go w momencie, gdy rozstaje się ze swoją wieloletnią partnerką życiową. Los zsyła mu nową „tymczasową" sekretarkę o imieniu Robin.

Pomysł na historię jest bardzo ciekawy, ukazuje jak wygląda życie celebrytów od podszewki, co wielu z nas pewnie interesuje. Co ciekawe, główny bohater, mimo że właściwie jest bankrutem z niewypłacalną agencją, a jego dość potężny i nietypowy wygląd nie wskazywałby, że może sam mieć jakieś powiązania ze światem gwiazd, jednak jak się okazuje ma.