Menu

default_mobilelogo

„Dziadziusiu... — I głos mi się załamał.

— Tak, Calpurnio?

—  Czy dziewczynki. . . dziewczynki też mogą być naukowcami? — Oboje udawaliśmy, że nie słyszymy drżenia mojego głosu. — Czy nie?

Dziadziuś mocno zaciągnął się cygarem, po czym strzepnął popiół nad popielniczką.

— Rozmawiałaś o tym z mamą? Lub z tatą? — spytał po chwili.

— Słucham?! — krzyknęłam. — Oczywiście, że nie. Po co?

— Ponieważ mogliby mieć w tej sprawie coś do powiedzenia. Nie przyszło ci do głowy?

— Och — westchnęłam gorzko doskonale wiem, co by mieli do powiedzenia. Jak myślisz, dziadku, czemu już nie wychylam nosa z kuchni? Właśnie dlatego pytam ciebie, nie ich.

—Rozumiem — powiedział. — A pamiętasz, jak kilka miesięcy temu siedzieliśmy razem nad rzeką i rozmawialiśmy o Koperniku i Newtonie?

— Pamiętam. Jak bym mogła zapomnieć!

— Czy nie mówiliśmy wtedy o pierwiastku Marii Curie? I o syczoniu krzykliwym Marthy Maxwell? O pterodaktylu pani Anning? I o jej ichtiozaurze?

 

— Nie.

— A o równaniach pani Kowalewskiej? I podróżach pani Bird na Hawaje?

— Nie.

— Cóż za ignorancja mruknął. Łzy zakuły mnie w oczy. Więc uważał mnie za ignorantkę? Ale on ciągnął dalej: — Wybacz mi, Calpurnio. Wystarczająco jasno nakreśliłaś mi prymitywny stan edukacji, którą pobierasz w szkole. Powinienem był się sam domyślić, że nadal jesteś utrzymywana w nieświadomości pewnych kwestii dotyczących Nauki. Pozwól, że o p powiem ci o tych kobietach”[1].

[1] Kelly J., Ewolucja według Calpurnii Tate. Warszawa, 2016, s. 251-253.