Menu

default_mobilelogo

Wołanie kukułki, jest to powieść detektywistyczna autorstwa Roberta Galbraitha. Książka opowiada o prywatnym detektywie, który dostaje zlecenie na odnalezienie mordercy Luli Landry, która była supermodelką. Początkowo Scotland Yard stwierdza samobójstwo, jednak przyrodni brat Lub, John Bristow ma pewność, że policja się pomyliła. Główny bohater, czyli prywatny detektyw Cormoran Strike podejmuje się zadania, mimo że sceptycznie podchodzi do sprawy. Gdyby nie to. że bardzo potrzebuje pieniędzy, pewnie odrzuciłby zlecenie. Strike jest byłym wojskowym, który został ranny w Afganistanie i poznajemy go w momencie, gdy rozstaje się ze swoją wieloletnią partnerką życiową. Los zsyła mu nową „tymczasową" sekretarkę o imieniu Robin.

Pomysł na historię jest bardzo ciekawy, ukazuje jak wygląda życie celebrytów od podszewki, co wielu z nas pewnie interesuje. Co ciekawe, główny bohater, mimo że właściwie jest bankrutem z niewypłacalną agencją, a jego dość potężny i nietypowy wygląd nie wskazywałby, że może sam mieć jakieś powiązania ze światem gwiazd, jednak jak się okazuje ma.

Postać Cormorana jest bardzo intrygująca i chyba dość oryginalna, bo jakbym miała być szczera spodziewałam się drugiego Sherlocka, czy Dr. Housa. On jest inny, bardziej ludzki. Prywatny detektyw jest miły, ale kiedy trzeba potrafi przycisnąć człowieka. Nie ma tu już bardzo znanego u tego typu bohaterów sarkazmu, czy ironii. Strike mówi wszystko wprost, gdy jest zły nie kryje tego, gdy jest w dołku idzie się upić. Bardzo pomocna jest też jego nowa sekretarka, która jest tylko tymczasowo u niego zatrudniona. Robin, jak się okazuje, od zawsze interesował fach Cormoraną ale nigdy nie miała z nim styczności i wydawał jej się oderwany od rzeczywistości. Dziewczyna ma talent do tej pracy i wydaje się być idealną osobą, aby pomagać w śledztwach. Relacja między nimi przechodzi różne etapy, przez co jest bardzo prawdziwa, nienaciągana w żadnym stopniu. Pewnie wielu czytelników kibicuje, aby coś zaiskrzyło między Cormoranem i Robin, jednak ja mam zamiłowanie do dość nietypowego i niekoniecznie powszechnie lubianego łączenia bohaterów w pary. W tym przypadku kibicuję narzeczonemu Robin. Matthew niestety nie akceptuje pracy swojej drugiej połówki i z tego powodu wywiązuje się między nimi pewna bariera. Reszta bohaterów też jest świetnie opisana, są z krwi i kości. Prawie wszyscy kłamią, aby chronić siebie, po tysiąckroć zmieniają zeznania, co bardzo utrudnia Cormoranowi śledztwo. Nie wszyscy są takimi osobami za jakie byśmy ich uważali.

Sposób w jaki Robert opowiada historię jest niezwykle wciągający. Używa łatwego języka, dobrze przyswajalnego, przyjemnego dla oka, choć nie zawsze ładnie się wyraża. Od pewnego momentu książki, nie myśli się już o niczym, tylko próbuje się rozwiązać zagadkę. Podejrzani są właściwie wszyscy, dlatego zakończenie owszem jest genialne i trochę może zdziwić, ale jest ono do przewiedzenia. Mnie, przez chwilę przemknęła myśl, że to ta osoba może być mordercą, dlatego jeszcze bardziej spodobało mi się zakończenie. „Wołanie kukułki" jest jedną z lepszych książek jakie w ostatnim czasie przeczytałam i całym swoim sercem polecam ją, ponieważ jest idealna na rozluźnienie się wieczorem przy kubku ciepłej herbaty.

Jeśli chodzi o historię wydania tej książki, to chyba każdy wie, że Robert Galbraith to tak naprawdę J.K. Rolwing. Wydała tę książkę pod pseudonimem, aby się przekonać jakie będą opinie ludzi o tej książce, jeśli nie będą wiedzieć, że to ona ją napisała. No nie oszukujmy się, gdyby Rowling napisała instrukcję obsługi odkurzacza i tak by się sprzedała w milionowym nakładzie. Powieść Roberta sprzedała się jedynie w 1500 egzemplarzy, ale miała jak najbardziej pozytywne recenzje. Gdy wyszło na jaw, że ta książka została wydana w rzeczywistości przez J.K. Rowling, awansowała z 4709 miejsca najlepiej sprzedających się książek na pierwsze w serwisie Amazon.

Czy byłabym tak zachwycona tą książką, gdyby nie fakt, że napisała ją właśnie ta autorka? Tego nie wiem. Nie wiem nawet, czy sięgnęłabym po nią, gdyż mam naprawdę dużo rzeczy na półce do przeczytania i dużo do kupienia. Jednakże czeka już na mnie kolejna część, która podobno jest jeszcze lepsza od pierwszej, więc nie mogę się doczekać.

autor: Robert Galbraith (J. K. Rowling)

orginalny tytuł: "The Cuckoo's Calling"

liczba stron: 452

gatunek: powieść detektywistyczna

moja

ocena: 9/10

 

Martyna Woźniak kl. 2A LO

rec. nagrodzona - 3 miejsce w Konkursie na najciekawszy tekst recenzencki.