Menu

default_mobilelogo

 „Sprawy ułożyłby się lepiej, gdyby przeżyła. Stało się jednak inaczej: odeszła, gdy byłem jeszcze dzieckiem; i chociaż winę za wszystko, co mi się przytrafiło od tamtej pory, ponoszę tylko i wyłącznie ja, kiedy ją straciłem, zniknął mi z oczu ostatni punkt orientacyjny, który mógł mnie doprowadzić w jakieś szczęśliwsze miejsce, ku życiu bardziej towarzyskiemu i radosnemu”.[1]

„I zrozumiałem to, choć jest to straszna świadomość. Nie możemy wybrać, czego chcemy, a czego nie chcemy, taka jest trudna, samotna prawda. Czasem chcemy czegoś, choć wiemy, że to nas zabija. Nie da się uciec przed tym, kim jesteśmy”.[2]

„Bo: jeśli definiują nas nasze tajemnice w przeciwieństwie do oblicza, które pokazujemy światu, w takim razie ten obraz był tajemnicą, która wyniosła mnie ponad powierzchnię życia i pozwoliła mi dowiedzieć się, kim jestem. I tkwi tam: w moich notesach, na każdej stronie, mimo iż pozornie jej tam nie ma. Sny i magia, magia i delirium. Jednolita teoria pola. Tajemnica o tajemnicy”.[3]

 

„Żeby w ogóle zrozumieć świat, czasem można się skupić tylko na jednym jego maleńkim wycinku, dobrze się przyjrzeć temu, co blisko, uznawszy, że reprezentuje całość(…)[4]

„Później – w taksówce i wiele razy potem – odtwarzałem w myślach ten moment i dziwiłem się, że pomachałem mu i jak gdyby nigdy nic odszedłem. Dlaczego nie chwyciłem go za ramię i nie poprosiłem po raz ostatni, żeby wsiadł do samochodu, oj weź Boris, pieprzyć to, potraktuj to jak wagary, gdy wzejdzie słońce, będziemy szamać śniadanie w chmurach? Znałem go wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że jeśli się go poprosi w odpowiedni sposób, w odpowiednim momencie, zrobi niemal wszystko; i jeszcze gdy się do niego odwracałem, wiedziałem, że gdybym go poprosił ten jeden ostatni raz, pobiegłby za mną i ze śmiechem wskoczył do samochodu.

Ale nie poprosiłem. I, prawdę mówiąc, może i lepiej się stało: mówię to teraz, chociaż było to coś, czego przez pewien czas gorzko żałowałem. Ponad wszystko inne cieszyłem się, że w tym obcym mi stanie rozgadania powstrzymałem się przed chlapnięciem tego, co miałem na końcu języka, czego nigdy wcześniej nie powiedziałem, mimo iż było to coś, o czym obaj doskonale wiedzieliśmy bez konieczności wypowiadania tych słów na głos na ulicy – a mianowicie, rzecz jasna, „kocham cię””.[5]


[1] S. 11

[2] 838

[3] 832

[4] S. 657

[5] S. 385