Menu

default_mobilelogo

„Jane obserwowała autobus, aż straciła go z pola widzenia. Usiadła na ławce pod przystankową wiatą, starając się poukładać w głowie swoje emocje.

Żałowała, że go nie pocałowała. Ale pocałunek otworzyłby puszkę Pandory, z którą nie chciała się mierzyć o 4:48 rano. Nie wspominając o tym, że nie chciała, żeby Teo musiał się teraz mierzyć z tymi pierdołami.

Tylko że jej uczucia nie były pierdołami. Z dnia na dzień rosły, a ta podróż i to, jak się z tym wszystkim czuła, tylko to potwierdzało. Wiedziała, że musi wracać do domu, zanim ktokolwiek zauważy jej nieobecność, ale każda z jej kończyn zdawała się ważyć po tysiąc kilogramów, a jej głowa była pełna zmartwień. Siedziała na ławce jeszcze przez chwilę.

Dopiero kiedy wracała do samochodu, zorientowała się, że płacze. Mogła tylko mieć nadzieję, że Teo wie, w co się pakuje. Jane wytarła łzy w koszulkę i pojechała do domu”.[1]

 


[1] Hall S., Daj mi odpowiedź. 2016, s. 232