Menu

default_mobilelogo

28 kwietnia, piątkowe popołudnie, Empik na Placu Wolności.

Zamiast szykować się na wycieczkę poza miasto udałyśmy się na spotkanie z autorką cyklu Czas żniw - Samanthą Shannon.

Pisarka po raz pierwszy przyjechała do Polski, ale Poznań był drugim miejscem, które odwiedziła w naszym kraju. Niestety przed spotkaniem nie zdążyła nawet przez chwilę pospacerować uliczkami naszego miasta, więc nie wiadomo, czy tak jak w przypadku odwiedzonej dzień wcześniej Warszawy poczuje przyjemne wibracje i umieści naszą poznańską przestrzeń na kartach swoich powieści. Zapytana o taką ewentualność pisarka żartobliwie skomentowała, iż obiecuje to w każdym z dwudziestu krajów, w których była.

Z uwagi na premierę trzeciej części cyklu – Pieśni jutra – spotkanie, a zwłaszcza pytania, w większości dotyczyły konstruowania powieściowego uniwersum i tego, co zrozumiałe w kontekście czekania dwóch lat na trzecią część, kiedy pojawi się kolejna – czwarta część.

Wspomniane czekanie spowodowane było trudnościami, jakie nastręczało autorce pisanie scen akcji. Jak sama nadmieniła konieczność pamiętania, kto, kiedy, kogo kopnie, jaką nogą jest trudniejsze niż tworzenie dialogów. Zapytana o przemycanie własnej biografii na karty powieści odpowiedziała, że tak dosłownie zdarzyło się to raz i dotyczyło jednej z wypowiedzi Paige, tej w której mówi ona, iż „jej umysł kreuje same potwory”.

Dowiedziałyśmy się, że mimo ogromu literackiego przedsięwzięcia pisarka całą fabułę siedmioczęściowego cyklu ma w głowie, i potrafi przenosić się pomiędzy tymi światami, jakby istniały realnie, nie potrzebuje więc żadnych zapisków, choć – uwaga: dociekliwi i uważnie czytający - w jednej z dotychczasowych powieści pojawił się błąd, a mianowicie pisarka napisała coś, co powinno było pojawić się dopiero w późniejszych częściach.

Brytyjska prasa okrzyknęła Samanthę mianem nowej J. K. Rowling. Sama zaś autorka o ile nie stroni od podkreślanie jak wielkim czytelniczym doświadczeniem był cykl o Harrym Potterze, zaznacza, że nigdy by nie miała śmiałości by takie porównania czynić. Trudno jednak nie mieć takich skojarzeń, choćby dlatego, że cykl w zamyśle ma być siedmioczęściowy, bohaterowie poczytują „Potomka codziennego”, a akcje dzieje się w Londynie…

 

Sama zaś pisarka pytana o literackie pierwowzory podsuwa Dickensowski trop w sposobie konstruowania świata przedstawionego, jego wiktoriański koloryt. Nadmieniła również, że jedną z jej ulubionych powieści (naszą również) jest dystopijna Opowieść podręcznej Margaret Atwood. Samantha wspominała, że spotkanie z tą kanadyjską pisarką było jednym z bardziej żenujących momentów, jakie do tej pory się jej przydarzyły, bo nie udało jej się powiedzieć nic inteligentnego podczas rozmowy i już po jej zakończeniu bardzo mocno płakała w rękaw swojego wydawcy.

Oczywiście nie sposób przytoczyć tego wszystkiego, co działo się podczas spotkania, choć o jednym koniecznie trzeba wspomnieć: w 2018 pojawi się kolejna z jej książek, w której będą smoki, bo "smoków nigdy dość"! I może dlatego najlepszym rozwiązaniem jest wybrać się z nami na kolejne spotkanie autorskie, może w dniu premiery czwartej części tego bestsellerowego cyklu, bo o ile była to pierwsza wizyta Samanthy Shannon w naszym kraju, z pewnością nie była ostatnią.

A dla niezorientowanych i tych, którzy jeszcze nie utknęli w świecie Paige, Jaxona i Naczelnika – lekkie wprowadzenie w fabułę tego cyklu: czas akcji 2059 rok, miejsce: w przeważającej większości Londyn i Oksford – będący kolonią karną. Główna bohaterka posiada niesamowity dar jasnowidzenia – jest śniącym wędrowcem potrafiącym włamywać się do ludzkich umysłów. Jest też Odmieńcem, jednym spośród wielu, którzy w Syjonie nie mają prawa żyć i pracuje w kryminalnym podziemiu dla mim-króla –Jaxona Halla. Pewnego dnia zostaje porwana i wywieziona do Oksfordu, w którym kontrolę sprawują Refaici. Tam też trafia pod opiekę Naczelnika i zaczyna kwestionować wszystko, w co wcześniej wierzyła.

[jmb]

[for. jmb]