Menu

default_mobilelogo

„Rozpoznawać nie oznaczało znać. Można było wykształcić w sobie umiejętność rozpoznawania pewnego układu wypukłości i kolorów i stwierdzać: to jest Miłośnik Jezusa Trzynasty. Ale kim naprawdę był Miłośnik Jezusa Trzynasty? Peter musiał przyznać, że z trudem przychodziło mu dogłębne poznawanie Oazjan. Kochał ich i to na razie musiało mu wystarczyć.

Czasami dręczyła go myśl, że tak już będzie zawsze. Niełatwo było zapamiętać poszczególne jednostki, jeśli nie zachowywały się jak istoty ludzkie. Brakowało tu rozbuchanych indywidualności, nieustannych wysiłków zmierzających do wyróżnienia się spośród innych. Oazjanie nie postępowali w ten sposób. Nikt z nich nie zachowywał się, jakby krzyczał: „Spójrzcie na mnie! Dlaczego nie pozwalacie mi postępować tak, jakbym chciał?". Nikt — o ile Peter mógł stwierdzić — nie rozmyślał rozpaczliwie nad pytaniem „Kim jestem?". Nie zaprzątali sobie głowy takimi problemami. Na początku wydawało mu się to nieprawdo-podobne, myślał, że ich opanowanie jest pozorne i pewnego dnia odkryje, iż są równie emocjonalnie popaprani jak zwykli ludzie. Ale to nie były pozory. Byli właśnie tacy”[1].

 

 


[1] Faber M., Księga Dziwnych Nowych Rzeczy. 2015, s. 331.