Menu

default_mobilelogo

Jako powieść długa i  filozoficzna ”Nocny pociąg do Lizbony ”, wymaga od czytelnika skupienia. Wiele z naszych klubowiczek poległo: na początku, w połowie (nieliczne dotrwały), ponadto na spotkaniu nieoczekiwanie pojawiło się kilka nowych osób, które tej książki wcześniej nawet nie widziały. Dlatego też zdecydowałyśmy się na film.

Film nie był już ani tak długi, ani tak filozoficzny jak książka, co było jednocześnie dobre (bo zbyt długi przy takiej, a nie innej interpretacji byłby nie do wytrzymania) i złe (z uwagi na całkowitą utratę atmosfery powieści).


Książka przedstawia nam bohatera „zagnieżdżonego”  w swoim życiu tak bardzo, że mija wiele, wiele dni zanim podejmie decyzje (jakiekolwiek), natomiast film prezentuje dużo bardziej dynamicznego człowieka, który niemalże w ułamku chwili decyduje się opuścić swoje miasto na czas bliżej nieokreślony. Takich odchyleń od fabuły było o wiele, wiele więcej i niektórych niestety znacznie gorszych, ale cóż  ubanalnienie  historii ma miejsce bardzo często przy dokonywaniu adaptacji, choć w niektórych przypadkach razi wyjątkowo mocno i to chyba właśnie ten przypadek…

[Zuzanna Sondowska]

[fot. jmb]