Menu

default_mobilelogo

„Tak czy inaczej, począwszy od podstawówki, nie miałem już złudzeń na temat systemu edukacji. Zrozumiałem zasadę działania i nawet ją ochrzciłem: to „zasada foremki".

Zaraz wam wyjaśnię.

W szkole punktem odniesienia jest wzór, który nazywam „foremką", a do nauczycieli należy, by wcisnąć cię do środka.

Jeśli jesteś za mały na ich foremkę, nadmuchują cię i tuczą, aż ją całą wypełnisz.

Jeśli jesteś za duży i wystajesz z ich foremki, zaginają cię i ugniatają, aż w końcu pasujesz.

Nie muszę dodawać, że Cezaryna i ja jesteśmy o wiele za duzi, żeby zmieścić się w ich wąskich kryteriach. Ale na szczęście obydwoje wypracowaliśmy zabójczą technikę oporu przed praniem mózgu.

W przypadku Cezaryny to proste. Wystarczy, że popatrzy na nauczycieli swoimi wielkimi pustymi oczami i poczeka na powrót do domu, żeby uczyć się tak, jak chce.

Myślę, że nikt nie przypuszcza, że z wielu przedmiotów jest lepsza ode mnie i że w wieku siedmiu lat skończyła już przerabiać program trzeciej klasy gimnazjum!

Jeśli o mnie chodzi, wypracowałem technikę „masy żelowej" zwanej „glutem", zainspirowaną tym czymś zielonym i lepkim, co tak naprawdę się nie klei, ale przyjmuje dowolną formę i prześlizguje się między palcami.

Ja to samo robię z nauczycielami: mówię im dokładnie to, co chcą usłyszeć, a oni dają mi spokój.

Cały ten wywód był po to, aby wam uzmysłowić, że gadka Melona o „najgenialniejszym nauczycielu na ziemi" kompletnie nie zrobiła na mnie wrażenia. Tym mocniej się zdziwiłem, wchodząc do jego klasy. Ooo... Nieźle” [1].

 


[1] Carteron M., Mój brat strażnik. 2015, s. 61-62.