Menu

default_mobilelogo

„Piekarz nie był zbyt towarzyski. Nie wymienili między sobą żadnych grzecznościowych zwrotów, ograniczając się do koniecznej wymiany słów, koniecznych informacji. Czuła się w jego obecności niezręcznie i to się jej nie podobało.(...) Była matką, miała trzydzieści trzy lata i wydawało jej się, że każdy, a zwłaszcza ktoś w wieku tego piekarza - mężczyzny, który mógłby być jej ojcem -  musi mieć dzieci przechodzące przez ten wyjątkowy czas tortów i przyjęć urodzinowych. Pomyślała sobie, że przynajmniej coś takiego musi ich łączyć. Ale on zachowywał się wobec niej obcesowo - nie był niegrzeczny, tylko obcesowy. Dała za wygraną i już nie próbowała się z nim zaprzyjaźnić".

 

"Proszę mi wierzyć, że jest mi bardzo przykro - powiedział piekarz, opierając się łokciami o stolik. - Bóg jeden raczy wiedzieć, jak mi przykro. Proszę mnie posłuchać. Jestem zwykłym piekarzem. Nie mam ambicji zostania kimś innym. Może kiedyś, dawno temu, byłem innym człowiekiem. Zapomniałem, sam już nie wiem. Ale nie jestem już tym człowiekiem, może w ogóle nim nie byłem. Teraz jestem tylko piekarzem. To mnie oczywiście nie usprawiedliwia, nie usprawiedliwia tego, co zrobiłem, wiem o tym. Bardzo mi przykro"[1].


[1] Carver R.: Drobna przyjemność [w].: Katedra. cop. 2010. ISBN 978-83-60318-91-1, s. 56, s.79.