Nasze menu
Miłośniczki i Miłośnicy komiksowych wydań!
Już jutro (12 maja) w Poznaniu na ulicy Ratajczaka 38/40 (siedziba Biblioteki Uniwersyteckiej) rozdanych zostanie 3 tysiące komiksów (pełna lista tytułów na stronie wydarzenia TU), w dwóch turach od 10.30 do wyczerpania zapasów i od 14.00.
Oprócz tego Biblioteka Uniwersytecka wraz z ksiągarniami i wydawnictwami komiksowymi zaprasza na dodatkowe atrakcje: spotkania autorskie z rysownikami, warsztaty dla dzieci, strefę dla cospleyów, wykłady z historii komiksów i nie tylko. Po więcej szczegółów zerknijcie TUTAJ
[jolamb]
„Dziadziusiu... — I głos mi się załamał.
— Tak, Calpurnio?
— Czy dziewczynki. . . dziewczynki też mogą być naukowcami? — Oboje udawaliśmy, że nie słyszymy drżenia mojego głosu. — Czy nie?
Dziadziuś mocno zaciągnął się cygarem, po czym strzepnął popiół nad popielniczką.
— Rozmawiałaś o tym z mamą? Lub z tatą? — spytał po chwili.
— Słucham?! — krzyknęłam. — Oczywiście, że nie. Po co?
— Ponieważ mogliby mieć w tej sprawie coś do powiedzenia. Nie przyszło ci do głowy?
— Och — westchnęłam gorzko — doskonale wiem, co by mieli do powiedzenia. Jak myślisz, dziadku, czemu już nie wychylam nosa z kuchni? Właśnie dlatego pytam ciebie, nie ich.
—Rozumiem — powiedział. — A pamiętasz, jak kilka miesięcy temu siedzieliśmy razem nad rzeką i rozmawialiśmy o Koperniku i Newtonie?
— Pamiętam. Jak bym mogła zapomnieć!
— Czy nie mówiliśmy wtedy o pierwiastku Marii Curie? I o syczoniu krzykliwym Marthy Maxwell? O pterodaktylu pani Anning? I o jej ichtiozaurze?
Prawie przed majowym Tygodniem Bibliotek zakładki z Kanady dotarły wreszcie do nas.
Wykonali je Indianie z dwóch szkół: God’s Lake Narrows School i Mishkeegogamang.
W załączonym do paczki liście z radością przeczytaliśmy, iż nasze zakładki bardzo się im spodobały i byli podekscytowani odkrywając, iż niektóre z książek, do których w nich nawiązaliśmy, również były przez nich znane i czytane.
Teraz kolej na nas, by tropić literackie ślady i szukać wspólnych czytelniczych doświadczeń, zamieszczonych na kanadyjskich zakładkach, które (taki bonus) zawierają też trochę informacji o autorze/autorce zakładki.
Dzisiaj, cztery dni przed Światowym Dniem Książki i Praw Autorskich (23 kwietnia) spotykamy się na kolejnym Dyskusyjnym Klubie Książki i dyskutować będziemy o szwedzkim reportażu Moraliści Katarzyny Tybulewicz.
Co ciekawe, w kontekście przywołanego w pierwszym zdaniu święta, Szwecja, to kraj, w którym statystyki odnośnie do czytelnictwa wskazują na niesłabnące zamiłowanie jej mieszkańców do czytania.
Przeciętny Szwed/ Szwedka czyta, niczym w pamiętnej polskiej kampanii reklamowej adresowanej do dzieci i rodziców, 20 minut dziennie.
Autorka Moralistów napisała zresztą o tym fenomenie książkę (Szwecja czyta, Polska czyta), próbują zderzyć sytuację polskiej zapaści na rynku czytelniczym z lekturowym rajem szwedzkim, w którym czytają maluchy, nastolatkowie i osoby dorosłe, i próbując tym samym wskazać praktyki warte naśladowania.
Drogie Czytelniczki i niemniej drodzy Czytelnicy,
już od jakiegoś czasu działa biblioteczny Instagram, teraz możecie obserwować to, co dzieje się w bibliotece. Funkcjonujemy pod nazwą bibliobooks4 i ucieszymy się z większej liczby serduszek pod naszymi zdjęciami.
Naszym Instagramem opiekuje się Zuza Sondowska z klasy 2E. Za co jej czytelnicza chwała i ogromne dzięki!
edit: w związku z wieloma obowiązkami przedmaturalnymi Zuzy, Instagramowe konto wpadło pod opiekę bibliotekarki, oby trzymało poziom ;-)
[jolamb]
Zapraszamy na ostatnie w tym roku Drzwi Otwarte, tym razem do klas licealnych, by jednak już wczuć się w klimat, krótki film o niektórych inicjatywach bibliotecznych - TUTAJ
[jola mb]
Przepłynąć trzykrotnie kajakiem Ocen Atlantycki to z pewnością nie pikuś, i nie wtedy gdy ma się 29 lat do setki (tak podaje swój wiek Aleksander Doba), o czym świadczy fakt, że na razie jest jedynym człowiekiem na świecie, który tego dokonał!
To właśnie z takim bohaterem spotkali się czwartoklasiści w minione piątkowe przedpołudnie (23 marca). Pretekstem była premiera książki Łukasza Wierzbickiego - Ocean to pikuś, który opisał morskie przygody polskiego kajakarza. I zrobił to naprawdę świetnie i zajmująco.
Podczas spotkania najwięcej emocji wzbudziła zainscenizowana - z udziałem ochotników z publiczności - walka z potężnym żarłaczem tygrysim, długim na trzy i pół metra albo i więcej oraz opowieści o radzeniu sobie z fizjologicznymi potrzebami.
W odpowiedzi na pytania uczestników Aleksander Doba podkreślił, że nie, nie miał żadnego komputera ze sobą, ale jednego czego mu najbardziej brakowało, za czym ogromnie tęsknił, podczas tych samotnych dni spędzonych na oceanie, to przytulanie.